Blog

La Cerrada czyli meksykański rytuał zamknięcia

Kiedyś nie lubiłam pracować z chustą. Nie mogłam zrozumieć jak masaż za pomocą materiału może zastąpić dotyk skóry na skórze. Oczywiście, zawsze podobały mi się kolory i wzory  meksykańskich chust zwanych rebozo. Wnoszą światło, wnoszą  radość i nadzieję ale, przede wszystkim, wnoszą życie. W przestrzeń i w duszę.

Pewnego dnia dwie wspaniałe dziewczyny zrobiły mi ceremonię zamknięcia czyli cerradę. Mój drugi syn miał już 8 miesięcy, a ja ciągle byłam ciałem i duszą w nastroju okołoporodowym. Jakbym była matką noworodka, a nie jedzącego pokarmy stałe i raczkującego bobasa.

Najbardziej odczułam gdy chusta zacisnęła się na biodrach. Dziewczyny zrobiły to mocno i dobrze. To było jak informacja z zewnątrz dla mojego organizmu: „Połóg skończył się dawno temu. Ciąża i poród też juz za Tobą. Czas skupić się choć trochę na sobie. Najwyższy czas zadbać również o siebie.”

Jeździmy z Julitą i „zamykamy” kobiety, które tego potrzebują: po porodzie, po stracie, po rozwodzie, po wyczerpującej walce z rakiem. Z czułością owijamy je szalami i tak trwają kilka chwil, niczym larwy czekające na przepoczwarzenie się. Żadna z kobiet nie ma pewności, w jakiej formie wyłoni się z kokona. Rytuał zamknięcia ma pomóc im pożegnać się z tym, co minęło, by z ufnością i radosnym zniecierpliwieniem przywitać to, co nowe i nieuniknione.

 

 

Skomentuj