Blog

Wielu Dni Dobroci dla Ciała – życzenia od serca na 2019 rok

Kiedy piszę ten tekst, jest Nowy Rok. Lubię to pełne radości oczekiwanie, które pojawia się w tym dniu. Powietrze pachnie nowością jak świeżo odmalowane ściany, które obiecują, że od teraz wszystko już będzie dobrze, a na pewno inaczej. Niektórzy robią plany, drudzy zarzekają się, że będzie tylko to, co ma być, jeszcze innym serca rozpiera nadzieja na lepsze dni.  Ja obudziłam się spokojna. Tym szczególnym rodzajem spokoju, który niesie ze sobą tajemniczą obietnicę: „Podążaj za mną, pozwól się nieść i wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.” Poszłam za tym. Czemu miałabym nie iść, skoro nawet zawieszka na porannej herbacie mówiła: „Let things come to you”.

Poczułam wyraźnie, że, mimo deszczu i szarzyzny za oknem, Ciało chce wyjsć na spacer.  Obiecałam słuchać go przez jeden dzień, więc ubrałam się wygodnie i ruszyłam w drogę. Nie mając celu, pozwoliłam, żeby ono wskazywało kierunek. Chce iść w lewo – dobrze, w prawo – też dobrze, zatrzymać się tu na kawę – super. W pewnym sensie przypomina to spędzanie wolnego popołudnia z dwulatkiem. Wyobrażam sobie, że po powrocie do domu Ciało zapragnie coś przekąsić – OK albo się zdrzemnąć (tak tak, w środku dnia, bo ono to lubi) i to też będzie dla mnie w porządku. I jeżeli Ciało zechce spędzić całe popołudnie i wieczór na kanapie, czytając Elenę Ferrante – pozwolę mu na to. Chciałabym ułożyć je do snu najpóźniej o 22, ale jeśli będzie miało inne życzenie i zechce kosztem nocnego odpoczynku obejrzeć „Zimną wojnę” – nie zamierzam się sprzeciwiać. Umowa to umowa. Jeżeli jesteście ciekawi, na co ma ochotę Wasze Ciało – zachęcam do eksperymentu:

 

Dzień Dobroci dla Ciała – przepis podstawowy:

  • 24 godziny absolutnej laby, czyli wolnego od: dzieci, zobowiązań zawodowych, spotkań rodzinnych i innych obowiązków (u mnie najlepiej się sprawdza, kiedy jestem zupełnie sama, czyli mam też wolne od ojca moich dzieci).
  • Pełna lodówka lub pełen portfel, by móc do woli jeść na mieście i nie zmuszać się do gotowania (w przypadku fanów pichcenia, do których się nie zaliczam, wystarczy to pierwsze)
  • Dobra książka, dobry film, dobra muzyka
  • Brak rozpraszaczy – telefon wyciszam i odbieram tylko niektóre połączenia (wydało się dlaczego czasem jestem niedostępna), staram się nie myśleć za dużo o tym, co robią beze mnie moje dzieci, bo to jedynie odżywka dla mojego Krytyka-Kraba (będzie mi próbował zepsuć humor, wmawiając mi jaką jestem wyrodną matką). Więcej o Krabie piszę tu.
  • Dodatki specjalne wedle uznania: ulubione przekąski, kominek, olejek do kąpieli o ulubionym zapachu, świeczki, pies lub kot  do głaskania, las za oknem, kieliszek ulubionego wina (ja osobiście wolę bez bo wtedy lepiej się dogaduję z Ciałem)

 

Wykonanie:

Od razu po przebudzeniu lub jeszcze poprzedniego wieczora mówisz na głos coś w stylu:

Cześć Ciało, postanowiliśmy (Ty, Umysł i Krytyk-Krab) zrobić Ci jutro Dzień Dobroci. To znaczy, że przez cały dzień będziemy Ciebie słuchać i robić to, czego Ty będziesz chciało. Obiecujemy być zaangażowanymi słuchaczami i nie krytykować Twoich wyborów, a nawet zachęcać Cię do swobodnej ekspresji Twoich odczuć i nieskrępowanego wyrażania Twoich potrzeb. 

Ciało będzie jakby je zatkało. Najpewniej zmruży oczy i przechyli na bok głowę, jakby chciało powiedzieć: „Jaja sobie ze mnie robisz?”. Jeśli jednak będziesz mówić do niego łagodnym tonem i wytrwale zapewniać je, że Twoja propozycja to nie żart, w końcu wyściubi nos ze swojej skorupy i przemówi. Wtedy wystarczy już tylko słuchać i robić to, czego chce.

Może się zdarzyć, że zaskoczą Was potrzeby Ciała. Na przykład myśleliście, że będzie chciało się wyspać a ono – o zgrozo – chce iść tańczyć. Ja planowałam zapaść się w fotelu z dobrą książką, którą znalazłam pod choinką ale Ciało było nieugięte – „Idziemy na spacer!” zdawało się krzyczeć. Szłam w deszczu wzdłuż Wisły. Od Cypla Czerniakowskiego po Żoliborz. Dopiero wtedy poczułam, że mogę się zatrzymać. Czułam się świetnie. Krew w moich żyłach, nadmiernie obciążona trawieniem pierników z lukrem, śledzi w oleju i bigosu (w tym roku z dynią i śliwką) znów popłynęła wartko, co objawiło się zdrowym rumieńcem na moich, anemicznych zwykle, policzkach. Teraz mam przerwę, siedzę, pijąc kawę i piszę dla Was ten tekst.

Odnowienie i wzmocnienie kontaktu z własnym ciałem jest szczególnie ważne z czasie ciąży i porodu. Proponuję wszystkim ciężarnym,  jako przygotowanie do rozwiązania, organizować sobie Dzień Dobroci dla Ciała każdego dnia aż do momentu, kiedy słuchanie tego, co ma ono do powiedzenia wejdzie Wam w nawyk. Uwierzcie mi na słowo, że Ciało ma swoje zdanie w wielu kwestiach i, jak wszyscy, chce być wysłuchane. Znam wiele kobiet (sama się do tej grupy zaliczam), które dopiero w ciąży dały sobie pozwolenie na okazanie Ciału troski i spełnianie jego potrzeb (bo przecież, nie robimy wtedy tego dla siebie tylko dla dziecka – a to przychodzi nam z łatwością).  Jak mówią, lepiej późno niż wcale.

Niezmiernie trudno jest urodzić dziecko, nie współpracując z własnym ciałem. Widziałam wiele takich desperackich prób. Teraz już wiem, że o wiele łatwiej i przyjemniej jest przekazać mu dowodzenie i podłączyć się do całego wydarzenia niczym pasażer na gapę. Tylko że to wymaga zaufania do Ciała. A możemy je poczuć dopiero, kiedy lepiej się z naszą materialną powłoką poznamy i zdążymy  przekonać się na własnej skórze (dosłownie), że ono naprawdę dużo wie. Temu mają służyć ćwiczenia w czasie ciąży, nauka relaksacji, spacery na świeżym powietrzu, medytacja, wizualizacje i masaż wykonywany przez partnera bądź inną osobę o czułym dotyku. Piszą o tym wszyscy, którzy zajmują się tym tematem zawodowo: Gaskin, Balaskas, Kitzinger, Chołuj, Odent, Agrawal i inni.

Zrozumieniu roli ciała w porodzie ma służyć również przyrównanie go do spontanicznego i przebiegającego w intymnej atmosferze aktu seksualnego (Odent), co znakomicie pokazuje włoska położna słowackiego pochodzenia Gabriela Pacini w swoim filmie„Poród jak sex” (do obejrzenia pod tekstem lub tu).

W pierwszej ciąży najbardziej pomogła mi joga – dzięki tym zajęciom nauczyłam się lepiej oddychać i poznałam różnicę pomiędzy mięśniem napiętym i rozluźnionym (co nie było łatwe w przypadku tych grup mięśniowych, o których istnieniu nawet nie wiedziałam). Potem, już w porodzie, wiedziałam o co prosi moja położna, gdy mówi: „Teraz rozluźnij. Nie napinaj.” Kiedy oczekiwałam narodzin drugiego syna, nie potrafiłam wygospodarować czasu na regularne ćwiczenia. Zamiast tego organizowałam sobie sesje mini-spa w mojej domowej łazience. Było to pomieszczenie wielkości schowka na szczotki, z uszkodzoną i niedomykającą się kabiną prysznicową i jednym, zwisającym z sufitu, źródłem ostrego światła. Wchodziłam do środka wyposażona w: świecę, ulubiony olejek do masażu oraz wielobarwną chustę, którą zarzucałam na klosz lampy i w ten sposób  czułam się w mojej ponurej łazience jak we wnętrzu kalejdoskopu. W trzeciej ciąży byłam wyjątkowo krótko i, wybaczcie, nie pamiętam czy dbałam o relację z Ciałem. Nadrabiam stracony czas teraz.

Kiedy dobrze się czujemy w naszym własnym ciele, to wiemy dokładnie, czego nam trzeba: w życiu codziennym, w sztuce kochania, w ciąży i porodzie. Co ważne, potrafimy rozpoznać to, co nam szkodzi i znaleźć w sobie siłę, by się na to nie zgadzać. Dlatego tak ważne jest, abyśmy uczyli nasze dzieci (córki z jeszcze większą troskliwością niż synów) miłości do Ciała. Jako matka trójki, wiem, że dzieciaki nie znoszą słuchać „złotych rad” rodziców. Natomiast bardzo chętnie uczą się poprzez przykład. Dlatego życzę sobie i Wam, abyśmy byli dobrzy dla naszych ciał w 2019, bardziej je szanowali i mniej eksploatowali. Abyśmy mieli dla nich choć ćwiartkę tej uważności i delikatności, z jaką odnosimy się do idealnych ciałek naszych nowonarodzonych dzieci.

Słonecznie,

Pola

 

 

Książki autorów, o których wspomniałam (nie nauczyłam się jeszcze przenosić przypisów na bloga 🙁

  • Ina May Gaskin, Poród naturalny, CoJaNaTo, Warszawa 2012;
  • Janet Balaskas, Active Birth. The new approach to giving birth naturally, The Harvard Common Press 1992;
  • Michel Odent, Odrodzone narodziny. Jak powinny rodzić się dzieci, BELA MED, Krosno 2009;
  • Preeti Agrawal, Odkrywam macierzyństwo. Ciąża, poród, połóg i opieka nad noworodkiem w harmonii z naturą, Wrocław 2008;
  • Sheila Kitzinger, Pasja narodzin. Moje życie: antropologia, rodzina, feminizm, Mamania, Warszawa 2016;
  • Irena Chołuj, Urodzić razem i naturalnie, Fundacja Źródła Życia, Mszczonów 2008;
  • Michel Odent, The functions of the Orgasms, Pinter & Martin Ltd, 2009.

Skomentuj